Święta, święta i po świętach ... pora nadrabiać zaległości :)
Pierwsze święta naszego synka..... takie zupełnie inne od dotychczasowych. Wszystko się zmieniło a najbardziej chyba ja... już nie staje na rzęsach czy na stole będzie stało 12 potraw i czy obrus będzie perfekcyjnie wyprasowany. Najważniejszy jest mój synek i jego samopoczucie. Nie udało nam się wszystkiego tak zgrać żeby święta Olinkowi minęły bez wpływu na jego harmonogram dnia. Nieco się pozmieniało ale kasku nie zdjęliśmy :) Pierwotnie planowałam zrobić mu troszkę więcej przerwy ale w efekcie końcowym kask został 23 godziny dziennie :)
Jeśli chodzi o sam kask to rusza nam się nieco mniej i nieco mniej zachodzi na uszko. Trochę intensywniej zaczął "pachnieć " ale to wina gorącej atmosfery panującej w domu dziadków. Oni jeszcze się nie przestawili że Olinek musi mieć chłodniej. W końcu to pierwsza wizyta kaskowego wnusia :)
Najgorsze były pierwsze dni , później dziadek przystopował z paleniem w piecu i się troszkę unormowało :) Na szczęście po wieczornym czyszczeniu zapach praktycznie znika :)
Mimo świąt nie zapomniałam o cotygodniowej fotce :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz