wtorek, 30 sierpnia 2016

Testujemy Pampers Active-Dry

Hej :) Witamy z Olinkiem :)
Dawno nas tu nie było bo i z czasem ciężko. Powrót do pracy znacząco skrócił dobę i tego wolnego czasu zostaje minimum.
O kasku nie zapomnieliśmy bo jeszcze na razie grzecznie leży na półce. Ale chyba najwyższy czas spakować go do kartonu. Nie , nie wyrzucę go...chciałabym żeby jednak została jakaś pamiątka tych co prawda niełatwych 3 miesięcy naszego życia.
Ale tym razem chcielibyśmy z Olinkiem opowiedzieć Wam o czymś innym :) W zasadzie niby nic nowego bo Pieluszki Pampers ale jednak......może od początku.
Zakwalifikowaliśmy się z Olim do przetestowania nowych pieluszek Pampers Active-Dry. Dotychczas używaliśmy tego co akurat było w promocji. Na szczęście Oli nie ma uczulenia na żadne z dotychczas przetestowanych więc szło to co było pod ręką. Z pampersów też czasem korzystaliśmy więc na początku byłam nieco sceptycznie nastawiona cóż tam może być innego niż dotychczas.
Nie chciałam też już po pierwszym zastosowaniu wychwalać ich pod niebiosa żeby potem się nie okazało że trzeba będzie wszystko odszczekać :) Poczekałam więc do zakończenia pierwszej paczki i wiecie co......kupiliśmy kolejne.
To naprawdę działa. Nowe pieluszki Pampers Active Dry mają 3 kanaliki i wewnątrz super chłonne granulki. Wilgoć ładnie się rozprowadza , dziecku jest dużo wygodniej bo nie tworzy się taka przelewająca się masa w jednym miejscu.
Najbardziej jest to widoczne rano. Oli wstaje godzinę później niż podczas stosowania wcześniejszych pieluszek i mimo tego że pieluszka jest ciężka to wilgoć jest równomiernie rozprowadzona a pupa sucha. Dodatkowo są cieniutkie, miękkie i poprzez elastyczne boczki ładnie się dopasowują :)
Podczas używania paczki nie zdarzyła nam się żadna nieprzyjemna przygoda z przeciekaniem. Nic nie przesiąkło, nic nie wyciekło. Wiadomo, że taki kilkumiesięczny bąbel jest pod tym względem bardziej wymagający. Pieluszki zmienia się rzadziej i muszą być bardziej chłonne ale równie miękkie i delikatne. Te dają radę i zostaną z nami już na stałe :)

Przy okazji trochę fotek „ dorosłego” Olinka :)

niedziela, 20 marca 2016

Życie bez kasku- minął miesiąc

tak... minął miesiąc
I dziś terapia kaskowa wydaje się jakby to nie było u nas.. jakbyśmy widzieli to gdzieś w filmie.
Zapomnieliśmy my... zapomniał Olinek.
Czy wyrzuciłam kask? ... nie
Czy schowałam go głęboko na pamiątkę... tez nie
Co z nim zrobiłam...założyłam go miśkowi...na całe dziesięć minut bo było mi szkoda że siedzi taki ściśnięty i nieszczęśliwy:))))))
Oli na szczęście nie ma traumy i jak potrzebuję chwili na poskładanie jego ubranek , albo mam chęć żeby składanie po raz piąty było jednak tym ostatnim to dostaje go do zabawy.
Jedno wiem..... nawet jakby mi ktoś w tym momencie zagwarantował, że np po tygodniu noszenia główka Olinka będzie idealna to już bym go więcej nie założyła :)
Te trzy miesiące były i długie i krótkie....ale cieszę się, że już są za nami :)
Jeśli chodzi o główkę to....jest po prostu normalna. Nie rzuca się w oczy, że coś było nie tak.
Oli tydzień temu odwiedził fryzjera, który skrócił mu tą jego bujną czuprynkę i własnie te włoski ni długie ni krótkie zasłaniają wszystko to co się kaskiem nie udało skorygować.
To co wystawało po kasku przy uszku troszkę się wchłonęło, ale nie do końca. Mam nadzieję, ze jak główka jeszcze urośnie to będzie to jeszcze mniej widoczne.
Jeśli chodzi o spłaszczenie z boku główki to dzięki nowej fryzurze Olinka jest praktycznie niewidoczne.
Tył główki też wygląda dobrze. :)
Dziś Oli skończył 11 miesięcy i po raz pierwszy pokazał rodzicom jak dobrze sobie radzi stojąc przy stoliku.
Mój dorosły synek nie patrzy nawet na butlę z mlekiem, uwielbia kurczaka i kanapki z dżemem i pije wodę z 1,5 litrowej butli....
echhh ten czas zdecydowanie za szybko mija......

Edit: poświąteczna foteczka z dzisiaj ...Oli i jego niesforna czuprynka :)


czwartek, 18 lutego 2016

Koniec terapii - zdjęliśmy kask :)

Nadejszła wielkopomna chwila...... jakby to powiedział nieśmiertelny Pawlak :)
Myślałam, że do tej sytuacji podejdę z euforią, radością i w ogóle będzie och i ach...a tymczasem.... było dziwnie :)
Wszyscy pytacie czy jestem zadowolona a ja zawsze odpowiadałam że muszę poczekać do końca terapii żeby stwierdzić, czy jestem zadowolona i....... no tak ...prawie.....bo ja bym chciała żeby było perfekcyjnie a tak nie jest.
Umówiliśmy się, ze nosimy kask do momentu aż główka wypełni go do końca a w otworach nie będzie wolnego miejsca lub tez pojawią się jakieś otarcia. W zasadzie nie było ani jednego ani drugiego i byłam przekonana, że ponosimy go jeszcze 1-2 tygodnie aż główka dorośnie.
Tymczasem podczas mycia główki zauważyłam , iż przy uszku tam gdzie kończy się kask i jest w naszym przypadku jest dość duża przestrzeń między uchem i kaskiem zrobiło się Olinkowi zgrubienie. Drugim bodźcem był fakt, iz Olinek ma jeszcze dość duże spłaszczenie z boku główki, które nie znajduje się w miejscu pomiarów. Mimo tego, że skan wskazuje asymetrie 0 to gołym okiem widać, że w tym miejscu główka jest spłaszczona.
I to były dwa główne powody dla których zdjeliśmy kask......co prawda po 3 dniach bez kasku zgrubienie nieco się zmniejszyło, ale nie znikło całkowicie. Ciągle mam nadzieję, że jednak zejdzie.
Mam tez nadzieję, że teraz bez kasku główka też nieco urośnie Olinkowi i to spłaszczenie nie będzie tak widoczne.....mam nadzieję......
W kasku byłoby to niemożliwe bo w tym miejscu kask przylegał do główki.  Dzięki Bogu tył główki wygląda dużo lepiej niż przed 3 miesiącami :)
Było mi trochę smutno ale mój synek udowodnił mi że zdjęcie kasku to była bardzo dobra decyzja. 
Tyle energii i radości już dawno nie widziałam u mojego dziecka.... no i pierwsze świadome mama :) Lepszego podziękowania nie mogłam sobie wymarzyć :)

Mimo , iż terapię mamy za sobą to jeszcze się nie żegnamy. Będziemy zaglądać. Oprócz tego piszecie cały czas na e-mail :) Staram się na bieżąco odpowiadać :)

No i trzymamy z Olinkiem kciuki za wszystkie śliczne główki :)

wtorek, 9 lutego 2016

12 tydzień za nami

Od niedzieli próbuję skończyć posta i ciągle coś :)
Weekend był wyjazdowy i teraz nadrabiamy zaległości i powoli wpadamy w normalny rytm :)
Niby 3 dni poza domem a dla Olinka to już dużo :) dla mamy też hhhh :)
Niedziela miała być ostatnim dniem kaskowym i mieliśmy uroczyście i raz na zawsze go ściągnąć. Okazało się że mimo iż kask już się nie rusza i przez chwilę wydawało mi się, że przeszkadza Olinkowi to z tyłu jest jeszcze sporo wolnego miejsca. postanowiliśmy, że jeszcze tydzień Olinek go ponosi. Zobaczymy w następny weekend jak się rozwinie sytuacja .



niedziela, 31 stycznia 2016

11 tygodni :)

W zasadzie różnica w porównaniu z poprzednim tygodniem jest bardzo subtelna.
Po kasku jednak widać że główka rośnie. Po przystosowaniu w klinice miejsca było dużo więcej niż w tym momencie. Dziś zauważyłam, że Olinek zaczyna już od czasu do czasu dotykać kasku, czyli zaczyna już mu powoli przeszkadzać. Mimo, iż przez otwory widać że tego miejsca z tyłu jeszcze trochę jest to nie wiem czy wytrzymamy jeszcze tydzień.
W międzyczasie kontaktowałam się z kliniką czy po zdjęciu kasku powinnam zaopatrzyć się w poduszkę head care. Dostałam odpowiedź że zaszkodzić nie zaszkodzi ale jeżeli dziecko się wierci i przewraca się to nie ma takiej konieczności.
Temat do przeanalizowania :)




wtorek, 26 stycznia 2016

po 10 tygodniach

Trochę z opóźnieniem ale jakoś zapał mi zmalał :) 
Fotki oczywiście są a że od ostatniego posta niewiele się zmieniło to będzie chyba najkrótszy post w historii bloga :)
W wolnej chwili wstawię trochę informacji o klinice , przynajmniej te które znam i własne indywidualne odczucia na końcówce leczenia :)
Pozdrawiamy z Olinkiem :)


środa, 20 stycznia 2016

trzecia wizyta w klinice- ostatnia!!!!

Tak...dobrze czytacie. Dzisiaj byliśmy na wizycie w klinice ostatni raz. Fajnie , że jeszcze miałam okazję zobaczyć klinikę w nowej odsłonie.... ale o tym w następnym poście .

To był ostatni dzwonek na wizytę. Mimo , że nic się nie składało, bo nasze autko utknęło w warsztacie i nie zapowiada się żeby w najbliższych dniach nadawało się do takiej jazdy, pogoda nie wyglądała optymistycznie i ogólnie wszystko było na nie.
Niestety w kasku nie było już wcale wolnego miejsca i wizyta była niezbędna. W zasadzie trzeba było już jechać tydzień temu ale z chorym dzieckiem jakoś nie miałam odwagi.

Jak już przetestowaliśmy, wyjechaliśmy wieczorem, tym razem ze względu na pogodę godzinkę wcześniej bo nie wiedzieliśmy jak będzie wyglądała droga i co nas czeka.
no iiiiii.....praktycznie przelecieliśmy Polskę. Pusta droga, sucha szosa, dwóch sprawnie wymieniających się kierowców, Olinek , który smacznie spał i......byliśmy na miejscu już o 6.30 :)))))

Daliśmy Olinkowi chwilę pospać jeszcze, zrobiliśmy mu pyszną kaszkę na śniadanie.... trochę marudził bo co to za godzina na śniadanie.... śniadanie jemy o 8 :) ale łaskawie zjadł i poszliśmy do kliniki.

Skanowanie i .......z asymetrii nie zostało już nic. Indeks kranialny z pierwotnie 95% poprzez 91 % po miesiącu obecnie wynosi 88%.
Jest to wartość graniczna pomiędzy stanem lekkim i średnim .
Taki lekki stopień deformacji ma w zasadzie co trzecie dziecko. Główka w zasadzie będzie teraz rosła głównie w tył więc po jakimś czasie ( kilku, kilkunastu miesiącach ) i  bez kasku ten indeks powinien się jeszcze poprawić.
Kask robi się już ciasnawy bo główka przez te dwa i pół miesiąca urosła ponad 2 cm .
Kask został zeszlifowany maksymalnie w tylnej części i zebrane nieco boczki by nie uwierały zbyt mocno w pucate policzki :) No i nosimy do momentu kiedy będzie jeszcze miejsce. zobaczymy  jak główka będzie rosła... czy to będą 2-3 tygodnie czy 5-6. W każdym bądź razie jak zauważymy ze uwiera, robią się odciski lub też nie a już miejsca w tylnej części zdejmujemy i żegnamy się z nim na zawsze. Już nie mogę się doczekać :)

To był najlepszy wyjazd...szybko i bezproblemowo, po 17 byliśmy już w domku , Oli był tez wyjątkowo grzeczny i nic nie marudził...jakby wiedział że to już ostatni raz taka długa podróż.....no chyba że ta matka znów coś wymyśli :)

niedziela, 17 stycznia 2016

po 9 tygodniach

Nie zdążyliśmy się obejrzeć a tu kolejna niedziela i znów dzień fotek :)
Nie lubi tego mój synuś oj nie lubi. Coraz ciężej jest złapać go w jednym miejscu przez 2 sekundy nieruchomo. Mamy w związku z tym coraz mniej zdjęć ( znaczy się zdjęć mamy dużo.... tylko 99,9% nie nadaje się do niczego oprócz usunięcia).
Gdzie te czasy że mama mogła obfotografować z każdej strony a Olinek tylko uśmiechy rozdawał :)
Teraz jak widzi aparat to robi wszystko żebyśmy uwiecznili ...ucho, czubek głowy tudzież inne nie powiem że nie kochane części ciała.. ale chyba nie o to nam tak do końca chodziło :)

Jeśli chodzi o kask to....zaczął przeszkadzać :(
Nie ma co prawda jeszcze żadnych odcisków ale Olinek przy każdej sposobności chce go zdjąć.  A jak już złapie za tą część przy uchu to mam wrażenie że za chwilę odłamie. Chyba ma już dość całej tej terapii.
Zobaczymy co pokaże skanowanie.
Trzymajcie kciuki żeby było dobrze :)

I jeszcze fotki :


niedziela, 10 stycznia 2016

8 tygodni :)

woww... kiedy to minęło ? Wydawałoby się że tak niedawno założyliśmy kask a już prawie 2 miesiące za nami. Zgodnie z przewidywaniami terapia miała trwać 3-4 miesiące...... więc jakby nie patrzeć połowa terapii za nami :)
Jeśli chodzi o ten tydzień to taki mało rewelacyjny był
Że tak powiem zasmarkany... Po świątecznych wojażach, spadkach temperatur itd wszyscy się pochorowaliśmy. Zaczął tata ale w zasadzie najszybciej się wylizał z tego....twarda sztuka :) A my z Olinkiem żeby nie być gorszym też przygarnęliśmy jakieś wirusiska i u mamy skończyło się antybiotykiem a u synka paskudnym katarem, z którym walczymy już prawie tydzień ze skutkiem jakby marnym.
Miejmy nadzieję że następny tydzień będzie lepszy :)
A tymczasem cotygodniowe fotki :)




poniedziałek, 4 stycznia 2016

siedem siedem siedem za nami :)

Witamy wszystkich w Nowym Roku :)

Minęły Święta, minął sylwester i pora wrócić do normalności :) Zdecydowanie najwyższa pora :) 
Jeśli chodzi o Olinka to znów musiał się męczyć podczas sesji zdjęciowej ...tym razem świątecznej :) Był mocno niezadowolony :) a jedyny uśmiech objawił się podczas konsumpcji bombki :)


Kask już praktycznie nie rusza się na główce. do następnej wizyty jeszcze dwa tygodnie. Mam nadzieję, że wytrzymamy i nie będziemy musieli jechać wcześniej . 
Jeszcze cotygodniowa fotka :)


sześć tygodni :)

Święta, święta i po świętach ... pora nadrabiać zaległości :)
Pierwsze święta naszego synka..... takie zupełnie inne od dotychczasowych. Wszystko się zmieniło a najbardziej chyba ja... już nie staje na rzęsach czy na stole będzie stało 12 potraw i  czy obrus będzie perfekcyjnie wyprasowany. Najważniejszy jest mój synek i jego samopoczucie. Nie udało nam się wszystkiego tak zgrać żeby święta Olinkowi minęły bez wpływu na jego harmonogram dnia. Nieco się pozmieniało ale kasku nie zdjęliśmy :) Pierwotnie planowałam zrobić mu troszkę więcej przerwy ale w efekcie końcowym kask został 23 godziny dziennie :)

Jeśli chodzi o sam kask to rusza nam się nieco mniej i nieco mniej zachodzi na uszko. Trochę intensywniej zaczął "pachnieć " ale to wina gorącej atmosfery panującej w domu dziadków. Oni jeszcze się nie przestawili że Olinek musi mieć chłodniej. W końcu to  pierwsza wizyta kaskowego wnusia :)
Najgorsze były pierwsze dni , później dziadek przystopował z paleniem w piecu i się troszkę unormowało :) Na szczęście po wieczornym czyszczeniu zapach praktycznie znika :)
Mimo świąt nie zapomniałam o cotygodniowej fotce :)